Uwaga Clickbait: użytkowniku nie klikaj w ten link!

Witam Cię drogi czytelniku. Jeśli widzisz ten tekst najprawdopodobniej dałeś/dałaś się skusić linkiem. Dlatego aby nie trzymać Cię dalej w niepewności już piszę, co musisz zrobić. Wystarczy, że weźmiesz w rękę mysz i zaczniesz w nią szybko klikać…

Poirytowany? Tak wygląda bardzo popularne zjawisko w sieci, zwane clickbait, którym zajmiemy się dzisiaj. Czy jest to dobra metoda promocji czy też tylko sposób naciągnięcia internauty na wejście na stronę? Jakie szanse i zagrożenia niesie ze sobą? Zapraszam do lektury.

Co to jest clickbait?

Clickbait to pojęcie, którego rodowód sięga daleko przed czasy pierwszych komputerów. Historii jego powstania należy się doszukiwać w prasie, a konkretniej w stronach z ogłoszeniami. To właśnie tam po raz pierwszy zaczęły pojawiać się krzykliwe, clickbaitowe tytuły mające przyciągnąć czytelnika do zapoznania się z ogłoszeniem. Wraz z cyfryzacją naszego świata schemat ten przeniknął do internetu. Obecnie jest to najczęściej tytuł z linkiem do strony internetowej zachęcający nas do kliknięcia, co jest klasyczną definicją techniki clickbaitowej. Co rusz są to tytuły pokroju:

„10 sposobów na …”,

„Nie uwierzysz co ona zrobiła…”,

„Szybkie sposoby na…”,

„Niemożliwe a prawdziwe” itd.

Wszystko co przyciągnie uwagę i pozwoli wyłowić artykuł spośród dziesiątek innych jest tutaj dozwolone. Niemniej jednak nie każdy rzucający się w oczy tytułu jest clickbaitem.
Wiele zależy od treści samego artykułu.

Chwytliwa treść ma znaczenie

Treść artykułu ma podstawowe znaczenie przy clickbait’cie. Istnieje bowiem diametralna różnica między porządnym artykułem, na który autor poświęcić wiele czasu, a trzyzdaniową notką, która w żaden sposób nie rozwija tematu ani nie odpowiada na nagłówek i pokładane w artykule oczekiwania. Dlaczego więc oba materiały mają tak prowokujące tytuły? Ponieważ wszyscy chcą, by ich materiały zostały przeczytane, by skupiona została na nich uwaga. Dużo łatwiej jest zainteresować odbiorcę tematem „10 łóżkowych dewiacji Polaków” niż „Najczęstsze aberracje seksualne Polaków w odniesieniu do badań statystycznych dotyczących zachować intymnych”. W przypadku jednak tego typu artykułu klikając na niego i zagłębiając się w lekturę uzyskamy wyczerpującą treść i rozszerzenie, dogłębne wyjaśnienie tematu i problematyki. W przypadku „zbieracza kliknięć” treść tam zawarta jest co najmniej mówiąc niesatysfakcjonująca.

Przeczytaj także:  Typy lajkujących na Facebooku: czy wiesz jak zachowują się Twoi odbiorcy?

Czemu cały czas się dajemy nabrać na clickbait marketing?

Czemu pomimo tego, że doskonale wiemy co kryje się za takimi linkami ciągle na nie wchodzimy, generując wysoką odsłonę dla twórców?
Jest to nasz pęd do wiedzy, połączony z lenistwem i samolubstwem. Chcemy otrzymać wszystko szybko, jasno, prosto i łatwo. Tytuły, które nam to obiecują łechcą nas intelektualnie, dając zwodniczą nadzieję na zdobycie wiedzy pozwalającej wyróżnić się lub osiągnąć sukces. Po wejściu jednak na taką stronę ułuda znika, a nam zostaje, po przejrzeniu treści z niesmakiem wrócić tam, gdzie byliśmy wcześniej.

Czy częsty clickbait po kliknięcia jest zły?

Z krzykliwym tytułem jest poniekąd jak z bronią palną. Możemy jej użyć by zrobić komuś krzywdę lub by bronić najbliższych przed złem. Jak bardzo by tandetnie to nie zabrzmiało, w dużej mierze chodzi o to, jakie mamy intencje. Jeśli chwytliwy tytuł ma na celu zaprowadzenie użytkownika do wyczerpującego, treściwego artykułu, działanie takie nie jest naganne. Mimo wszystko jednak w pewnych kręgach uważane jest za nieetyczne stosowanie technik clickbaitowych. Wielu uważa bowiem, że dobry tekst powinien bronić się sam. Niestety w dobie nastawienia przede wszystkim na wyniki, nie zawsze jest to możliwe.
Jeśli zaś używamy tego typu działań tylko do nabijania sobie ruchu na stronie możemy liczyć się z pewnego rodzaju ostracyzmem sieciowym. Co więcej, proceder ten stanowi już na tyle duży problem, że wiele serwisów postanowiło podjąć z nim walkę.
Jednym z gigantów chcących rozprawić się ze zjawiskiem clickbaitu jest społecznościowy gigant, Facebook. Jakiś czas temu, portal społecznościowy ogłosił, że wprowadza system skanowania postów, podobny do skanera spamu, który ma na celu wychwytywanie clickbaitowych informacji. Jeśli ich twórca będzie stale publikować clickbait’y, może on  zostać umieszczony na czarnej liście, co będzie skutkować ograniczeniami zasięgu wyświetlania postu. Jeśli zaś powróci do tworzenia merytorycznych treści, zostanie z tej listy usunięty.

Clickbait w marketingu i seo: Czy warto korzystać z tej metody?

Po tych kilku powyższych akapitach każdy powinien odpowiedzieć sobie na to pytanie sam. Dobry i chwytliwy tytuł jest podstawą, która w dużej mierze decyduje, czy odbiorca zapozna się z naszym materiałem czy nie. Z drugiej jednak strony nadmierne stosowanie tytułów rodem z brukowców może nadszarpnąć naszą opinię i narazić nasz wizerunek na szwank. Warto więc nie przesadzać z „krzykliwością tematów” a przede wszystkim tworzyć merytoryczne, dopracowane teksty.

Uwaga Clickbait: użytkowniku nie klikaj w ten link!
Przewiń na górę